7 września, 2024
Sport

Dobra prasa Michała Probierza

Reprezentacja Polski przegrała z Holandią 1:2 w niedzielnym meczu EURO 2024 w Hamburgu. Nasi rodacy, w których szeregach brakowało największej strzelby – Roberta Lewandowskiego, pozostawili po sobie dobre wrażenie. To był udany mecz biało-czerwonych, który napawa optymizmem przed kolejnymi grami i sprawia, że morale mimo zerowego dorobku punktowego może tylko wzrosnąć.

Pamiętamy, jak podczas mundialu w Katarze, po pierwszym meczu, jak kraj długi i szeroki rozlegał się lament, bo Polska zagrała skrajnie defensywnie, by nie użyć mocniejszych słów i stwierdzić, że wręcz niegodnie. Tym bardziej że rywalem był przeciętny, zdaniem wielu najsłabszy od lat Meksyk. 0:0 po bezbarwnym meczu… Tymczasem w rywalizacji z Oranje widzieliśmy inną twarz biało-czerwonej jedenastki.

Owszem, więcej fragmentów tego spotkania przebiegało pod dyktando teamu Ronalda Koemana. Tak czy inaczej, Polacy potrafili się odgryźć. Mało tego, pierwsi strzelili gola po ładnej i przytomnej główce Adama Buksy. Nie było Lewego, toteż w jego buty musiał wejść ktoś inny i to się udało…

Opinia publiczna wolała Papszuna

Michał Probierz, który nie był faworytem opinii publicznej (Polacy gremialnie stawiali na kandydaturę Marka Papszuna, który w Częstochowie stworzył ciekawy, klasowy zespół), w niedzielę doznał dopiero pierwszej porażki za sterami biało-czerwonych. Co istotne, była to porażka poniesiona z honorem.

Młody Kacper Urbański grał od początku, co pokazuje, że Probierz nie podszedł do meczu z Holandią w sposób dalece zachowawczy. Przeciwnie, choć siła ofensywna Holendrów robi wrażenie, Polakom udało się przejąć inicjatywę w meczu. Szczególnie zwracamy uwagę na okolice 60 minuty, gdy nasi piłkarze \”przycisnęli\” rywali, nie pozwalali im opuszczać własnej połowy. To był pokaz mocy. Szkoda, że stosunkowo krótki, ale jest już tu pole, by myśleć pozytywnie, by nie popadać w defetyzm, który przecież towarzyszył Polsce po wielokroć w trakcie turniejów rangi mistrzowskiej…

Technicy z Włoch i rzemieślnik z Podlasia

Michał Probierz, jako były trener Cracovii, był wykpiwany przez fanów rodzimej Ekstraklasy, ponieważ jego zespół lubował się w dośrodkowaniach. Tych wrzutek w pole karne rywali było od groma. Zwykle taka taktyka dość prosta, naiwna, a być może zgoła prostacka rzeczywiście przypominała bicie głową w mur – a zatem pomysł karkołomny. Ale w reprezentacji Polski są tacy gracze jak wspomniany Urbański czy Nicola Zalewski, uzdolnieni technicznie i zaawansowani taktycznie, bo grają we Włoszech, w poważnej lidze.

Dodajmy, że są też \”pracusie\”, tacy jak Taras Romańczuk, Ukrainiec z polskim paszportem, podpora Jagiellonii Białystok, czyli mistrza Polski. Gracz, który był sercem i płucami tego zespołu podczas batalii w Hamburgu. Michał Probierz niedawno, o czym skądinąd pisaliśmy, tworzył nie wiadomo po co syndrom oblężonej twierdzy. A teraz widzimy, że biało-czerwoni mogą być pozytywni…

Bartłomiej Najtkowski

Fot: Getty Images

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *