Terapia z koniem to jedna z metod rehabilitacji ruchowej. Dobroczynne dla zdrowia fizycznego skutki kontaktu z tym zwierzęciem znane są już od czasów starożytnych. Jednak jako metoda leczenia ponownie pojawiły się dopiero w nowoczesnej medycynie konwencjonalnej. Dzisiaj stosuje się różnego rodzaju formy hipoterapii. Czym ona jest i jak wygląda przebieg takiego leczenia?
Hipoterapia uważana jest za jedną z metod rehabilitacji ruchowej. Do tego typu terapii wykorzystuje się konie. Wspomaga ona umiejętności psychomotoryczne, psychoruchowe oraz sensoryczne. Wpływa także na psychikę oraz zachowania społeczne. Hipoterapię stosuje się zarówno w przypadku dzieci, jak i osób dorosłych. Jednak głównie korzystają z niej osoby niepełnosprawne psychoruchowo, sensorycznie lub umysłowo, w tym dzieci dotknięte autyzmem. Terapia prowadzona jest na zlecenie i pod stałym nadzorem lekarza. Natomiast zadaniem terapeuty jest przede wszystkim odpowiednia asekuracja pacjenta i zapewnienie mu bezpieczeństwa. To jednak nie wszystko, ponieważ pełni on także rolę przewodnika.
Hipoterapia – rodzaje i działanie
Istnieje wiele form hipoterapii. W zależności od przypadku stosuje się odpowiednio:
- Terapię ruchem konia, polegająca na biernym poddawaniu pacjenta ruchom konia,
- Fizjoterapia na koniu, czyli gimnastykę leczniczą. Pacjent wykonuje różne ćwiczenia gimnastyczne, siedząc na koniu,
- Psychopedagogiczną jazdę konną i woltyżerkę, przeznaczonymi dla osób borykających się z problemami emocjonalnymi, psychicznymi oraz dotkniętych upośledzeniem umysłowym. Terapeutyka ta odbywa się wedle zaleceń psychologa lub psychoterapeuty. W jej skład wchodzą zarówno zajęcia na koniu, jak i przy nim,
- Terapię kontaktem z koniem, gdzie bardzo istotna jest więź emocjonalna pacjenta ze zwierzęciem. Skierowana jest głównie do ludzi mających zaburzenia psychiczne i emocjonalne. Warunkiem jest jednak brak przeciwwskazań do jazdy konnej.
Terapia ta ma na celu przywrócenie sprawności fizycznej i psychicznej. Jej lecznicze działanie przejawia się m.in. w regulacji napięcia mięśniowego, korekcji postawy ciała, poprawie równowagi, koordynacji ruchowej oraz koncentracji uwagi, a także zwiększeniu odporności i wydolności organizmu. Bardzo ważnym efektem terapeutycznym jest również stymulacja czucia powierzchniowego, pobudzenie zmysłów oraz zmniejszenie zaburzeń emocjonalnych. Hipoterapia motywuje pacjentów do nauki samodzielności i rozwijania kontaktów społecznych. Przyczynia się do zwiększenia poczucia własnej wartości tudzież kształtowania odrębności.
Przebieg hipoterapii
Hipoterapię można podzielić na trzy części. Na początku pacjent nawiązuje więź z koniem i zaprzyjaźnia się z nim. Jeżeli jest to możliwe, nawet bierze udział w przygotowaniu go. Dla osób mających problemy z poruszaniem się przygotowane są specjalne rampy. Kiedy pacjent już wejdzie na konia, rozpoczyna się druga część zajęć. Samodzielnie lub z pomocą wykonuje zadania indywidualnie dobierane do jego schorzenia. Mogą to być różnego rodzaju ćwiczenia fizyczne lub logopedyczne, z uwzględnieniem integracji sensorycznej. Często do niektórych aktywności wykorzystuje się różnego rodzaju przybory, takie jak kolorowe piłki czy obręcze. Trzeci etap z kolei polega na wyciszeniu pacjenta, poprzez przygotowanie konia do odpoczynku, czyli np. szczotkowanie bądź karmienie. W niektórych przypadkach koniec terapii następuje w momencie nawiązania kontaktu z koniem. Czasem największym sukcesem pacjenta jest dosiad konia. Jeżeli jednak nie jest on w stanie samodzielnie utrzymać pozycji, wówczas terapeuta siada za nim.
Dobór konia
Bardzo ważnym aspektem jest umiejętny wybór konia do hipoterapii. Najczęściej stosuje się rasę huculską. Dobierając go, należy wziąć pod uwagę jego określone cechy charakteru, takie jak: łagodność, posłuszeństwo, cierpliwość i zaufanie. W pracy (zwłaszcza z dziećmi) najlepiej sprawdzi się nieduży koń, co jest ułatwieniem dla pracy hipoterapeuty. Nie można zatem zapominać o pacjencie, ponieważ charakter oraz wzrost zwierzęcia powinny zaspokajać też jego potrzeby rehabilitacyjne.
Autor: Anna Marciszewicz
Fot. Martyna Szałowska-Perz