Jemy codziennie nawet kilka razy dziennie. Jemy w restauracji lub w gronie bliskich we własnym domu. Jedzenie to jak nawyk, bez którego nie możemy funkcjonować. Obecne czasy to era dostatku, ponieważ niczego nam nie brakuje. W każdym sklepie kupimy to, na co mamy ochotę. Prawie przez całą dobę jest dostępna żywność. Ładne, kolorowe opakowania „patrzą na nas z półki i mówią: kup nas”. Co jednak kryje się za pięknymi opakowaniami? Czy faktycznie wszystko, co jest w sklepie jest naprawdę zdrowe?
Przetworzona żywność
Sklepowe produkty spożywcze są mniej lub bardziej przetworzone. Oznacza to, że poddano je różnym procesom i obróbkom w celu zapewniania im pożądanych właściwości: intensywnych kolorów, konsystencji, zapachowi i terminowi przydatności do spożycia. Najważniejsze, żeby były smaczne i tanie. Bo niestety konsumenci kierują się nie tylko jakością, ale również ceną. Dla niektórych cena jest wręcz jednym z najważniejszych kryteriów wyboru.
Bardzo przetworzona żywność oznacza utratę wartości odżywczych, ponieważ podczas, np. obróbki cieplnej traci wiele cennych witamin i minerałów. Poza tym masowa produkcja żywności to też ryzyko dostania się szkodliwych substancji. Produkty są wycofywane ze sklepów, a klienci proszeni o ich zwrot ze względu na ryzyko skażenia substancją szkodliwą dla zdrowia i życia. Niestety jest to zjawisko nagminne.
Dodatki chemiczne
Na każdym produkcie spożywczym dopuszczonym do sprzedaży znajduje się jego skład. Zapisano go drobnym drukiem, co może zniechęcać do przeczytania. Po jego analizie możemy zaważyć, że zawiera różne chemiczne dodatki, których nazwy mogą okazać nawet trudne do wymówienia.
Konserwanty, polepszacze i wzmacniacze smaku to tylko niektóre z chemicznych dodatków. Zgodnie z raportem NIK z 2018 roku dotyczącym stosowania dodatków spożywczych, aż 330 jest dopuszczonych do stosowania w żywności. Wraz z dietą przeciętny konsument zjada około 2 kg tych substancji. Na 501 przeanalizowanych produktów aż 447 producentów zadeklarowało użycie 132 substancji dodatkowych aż 2016 razy. Statystycznie wychodzi 5 dodatków na 1 produkt. W niektórych produktach liczba dodatków była nawet wyższa: sałatka warzywna z groszkiem i śledziem miała ich 12, a kiełbasa śląska aż 19. W oparciu o dane badań zleconych przez NIK stwierdzono, że jednodniowa dieta złożona z 5 posiłków zawiera 85 E dodatków.
Niestety wszystko odbywa się kosztem naszych jelit i ich flory bakteryjnej. Każda z dodanych substancji może mieć również skutki uboczne, które mogą nie pojawić się od razu. Niektóre z nich uznano za rakotwórcze.
Uwaga na mięso
Faktem jest, że antybiotyk to ostateczność, jeśli chodzi o nasze zdrowie. Stosowany w sposób regularny skutecznie niszczy florę jelitową, która w 70% odpowiada za naszą odporność. Nie tylko zabija złe bakterie, ale też te dobre, które są nam niezbędne. Niestety zwierzęta hodowane dla przemysłu mięsnego bywają karmione antybiotykami, co także oddziałują negatywnie na nasz stan zdrowia. Dlatego warto kupować mięso ze sprawdzonych źródeł. Ewentualnie szukać na nim oznaczenia: bez antybiotyków.
Poza tym mocno przetworzone mięso w postaci wędliny pakowanej w plastikowe opakowania lub dostępnej na wagę bywa, że tylko w 50% zawiera mięso. Reszta to dodatki. Najgorsze w tym jest fakt obecności w nich konserwantów, w tym azotynu sodu. Uznaje się go za dodatek szkodliwy. Może bowiem prowadzić do powstania w organizmie rakotwórczych nitrozoamin. Czy konsumenci mają tego świadomość w obliczu rosnącej liczby chorób nowotworowych? I czy ktoś zwraca uwagę na bogaty skład produktów spożywczych, który ostatecznie decyduje o naszym zdrowiu fizycznym, a pośrednio także psychicznym?
Faktem jest, że jedzenie ma znaczenie, a my mamy wybór. Możemy wybrać jedzenie, które codziennie nam służy lub to, które regularnie nas podtruwa. Decyzja należy do Ciebie.
Autor: Wioleta Nowicka