16 listopada, 2024
Sport

Wojciech Szczęsny – szczęśliwej drogi już czas

Thiago Motta, nowy trener Juventusu, który w poprzednim sezonie uczynił z Bolonii rewelację Serie A (grają tam Łukasz Skorupski i młodziutki Kacper Urbański), jest nad wyraz stanowczy i z zapałem robi… wietrzenie szatni w stolicy Piemontu. Z Turynu musiał odejść Wojciech Szczęsny, który stał między słupkami Juve po wspaniałej erze Gigiego Buffona. Szczena, gdyby tylko chciał, grałby dalej w piłkę na Półwyspie Arabskim za petrodolary. Wybrał jednak spokój i szczęście w towarzystwie najbliższych.

Przecież nie tak dawno bez entuzjazmu, co naturalne, przyjęliśmy wieści o zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Łukasza Fabiańskiego. Fabian dawał radę przez wiele lat w Premier League: Arsenal, Swansea, West Ham United. W kadrze niektórzy mu zarzucali, że w pamiętnym meczu z Portugalią podczas EURO 2016 zawiódł w serii rzutów karnych, ale Szczęsny też nieraz pokpił sprawę. Wszakże ostatnie lata były jednak dlań pozytywne. Pamiętamy, jak arcydzielnie bronił w barażowym meczu ze Szwecją, który dał biało-czerwonym awans na mundial w Katarze. Ba, wówczas, podczas tego światowego czempionatu obronił dwa rzuty karne – przeciwko Arabii Saudyjskiej i Argentynie. Zatrzymał strzał samego Leo Messiego! Było to o tyle istotne, że w kontekście awansu do dalszych gier liczył się bilans bramkowy.

Szczęsny szybko przeniósł się na Wyspy Brytyjskie. Został, tak jak Fabiański, graczem Arsenalu. Gdy wpuścił osiem goli na Old Trafford w meczu z Manchesterem United, przytykom nie było końca. Niemniej, on też prezentował w absolutnie elitarnej lidze angielskiej najwyższą klasę, dzięki czemu z czasem trafił do Romy, a następnie do Juventusu, w którym grał przez siedem lat i sięgał po scudetto, czyli tytuł mistrza Italii. Bywał dosadny i rozważny. Nie dał się wciągnąć Kubie Wojewódzkiemu i Piotrowi Kędzierskiemu w polityczne wojenki, gdy gościł u nich w popularnym podcaście. Ma silną osobowość, tak jak ojciec, z którym zresztą jest skonfliktowany, ale nie „odleciał”. Ma szczęśliwą rodzinę, której chce poświęcić czas.

Kto zastąpi Szczęsnego?

Kandydatów jest kilku. Na pierwszy plan wszakże wysuwa się zdecydowanie Łukasz Skorupski, bramkarz Bolonii, który już podczas turnieju finałowego EURO 2024 zachwycił polskich kibiców. Stanął na wysokości zadania i uratował remis dla naszej drużyny w konfrontacji z zespołem francuskim, jak wiadomo, pełnym gwiazd światowego formatu. Marcin Bułka, który spędził trochę czasu w PSG i Chelsea, wywalczył sobie miejsce w składzie Nicei i w poprzednim sezonie imponował liczbą meczów bez puszczonego gola. W bieżącej kampanii już nie ma tak efektownego startu, rywale już znajdowali drogę do jego bramki, natomiast Bułka, co robi wrażenie, wyrobił sobie renomę w Ligue 1 – lidze z TOP 5 w Europie.

Jest jeszcze jeden znakomity bramkarz, Kamil Grabara, do niedawna golkiper FC Kopenhaga, który imponował paradami w Lidze Mistrzów. A od tego sezonu broni barw Wolfsburga i w pierwszym meczu w Bundeslidze, przeciwko arcymocnemu Bayernowi Monachium, dał sobie wbić trzy gole, lecz mimo to był chwalony za dobrą postawę. Uchronił bowiem swój zespół przed wyższą porażką. Rzecz w tym, że akurat Grabara nie akceptuje roli zmiennika czy trzeciego bramkarza w drużynie narodowej. Postawił sprawę jasno: jeśli ma przyjeżdżać na kadrę, to po to, żeby bronić, mieć bluzę z numerem jeden. Trudny charakter tego golkipera redukuje jego szansę na to, by zrobić karierę także w piłce reprezentacyjnej. Znamienne, że na wrześniowe mecze Ligi Narodów powołanie dostał Bartosz Mrozek z Lecha Poznań, a Grabara – nie. Tak czy inaczej ważne jest to, że po odejściu Szczęsnego nie musimy martwić się o jakość gry następców pana Wojciecha.

Bartłomiej Najtkowski

Fot. PAP/Leszek Szymański 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *