7 września, 2024
Sport

Ładniejsze oblicze polskiej kadry

Polska bez strachu zagrała z Francją i to się opłaciło. Remis 1:1 jest dużą niespodzianką, a fanów biało-czerwonych ucieszyła odwaga Michała Probierza. Jest to istotne w kontekście zbliżających się zmagań w Lidze Narodów.

Warto zaznaczyć, że Polacy w meczu z Francją mieli trudne momenty, gdy w pierwszej połowie na lewej flance Theo Hernandez i młody Bradley coraz śmielej sobie poczynali. Szczególnie Przemysław Frankowski, który notabene zna młodego skrzydłowego z gry w Ligue 1 (Francuz jest piłkarzem PSG, \”Franek\” zaś gra w Lens) został wystawiony na ciężką próbę. W drugiej części spotkania naszym piłkarzom mocno dawał się we znaki szybki jak wiatr Ousmane Dembele. To on wywalczył rzut karny, a Jakub Kiwior, który w tym meczu był rozkojarzony, nie nadążył za gwiazdą PSG.

Ofensywnie przeciwko Francji

Co istotne, w podstawowym składzie Polski zobaczyliśmy ofensywnych, odważnych pomocników Mowa tu o Kacprze Urbańskim i Jakubie Moderze. W meczu z Austrią Probierz popełnił niewybaczalny błąd, gdyż zestawił drugą linię w sposób nader ostrożny. Obecność w niej Jakuba Piotrowskiego nie przyniosła powodzenia, a posadzenie na ławce graczy Bolonii i Brighton jest nie do obronienia.

Kacper Urbański – superstar

Kacper Urbański jest ewenementem w polskiej piłce. Młody, 19-letni pomocnik Bolonii to świeżak w kadrze, a gra bez kompleksów. Przyjęcie kierunkowe, prostopadłe podanie – to dla niego nic nadzwyczajnego. Potrafi odnaleźć się w każdych okolicznościach. Popatrzmy na kunszt młodziutkiego ballera:

Jesienią Polaków czeka rywalizacja w Lidze Narodów z wymagającymi przeciwnikami. Chorwacja, Portugalia i Szkocja to trudny zestaw. Ale nie trzeba się nikogo bać. Trzeba wyjść na te spotkania z otwartą przyłbicą. Po zakończeniu udziału naszych piłkarzy w EURO 2024 będziemy jeszcze pewnie niejednokrotnie wspominać fragmenty meczu z Holandią i Francją, by uświadomić sobie, że polski futbol nie musi być z zasady ubogi, ani nazbyt ostrożny.

Bartłomiej Najtkowski

Fot. PAP/EPA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *