Mateusz Bogusz, który w ostatnich miesiącach robił furorę w MLS na amerykańskich boiskach dostał szansę od Michała Probierza w drużynie narodowej. W biało-czerwonych barwach na poziomie seniorskim zadebiutował w meczu Ligi Narodów w Osijeku przeciwko Chorwacji i był nader przeźroczysty. Przytłoczyła go stawka, to, że zagrał z mocnym rywalem już na początku?
Można było odnieść wrażenie, że dziennikarze głównego nurtu (np. Meczyki czy Weszło) wręcz domagali się, by Probierz powołał Bogusza. Jeden z najlepszych obrońców w Premier League, czyli Josko Gvardiol, który mimo młodego wieku grał profesurę już podczas mundialu w Katarze dawał się we znaki Polakowi na tyle mocno, że ten był w zasadzie bezradny. Gracz Manchesteru City wybił z głowy naszemu rodakowi jakiekolwiek popisy na placu gry. O ile doświadczony Robert Lewandowski, który, dodajmy, bardzo przeciętnie świetnie grał w drugiej połowie wszelako sprytnie zebrał się do strzału, przepchnął obrońcę i trafił w poprzeczkę, to Bogusz w sumie nie pokazał literalnie nic. To oczywiste, że okolicznością łagodzącą dlań jest to, że debiutował i że miał naprzeciwko rywala najwyższej klasy.
Dziennikarze byli zbytnimi optymistami?
Niemniej gra Bogusza w meczu z Chorwacją dowodzi, że środowisko medialne w naszym kraju czasami przesadza formułując rozmaite sądy. Przecież Bogusz nie zbawi tej kadry, nie stanie się kozakiem od razu, momentalnie. Owszem, trudno zaprzeczyć temu, iż gra świetnie w MLS, ale może prawdą jest, że to liga na zauważalnie niższym poziomie niż europejski top? 36 meczów, 17 goli i siedem asyst – to dorobek Bogusza w zaoceanicznych zmaganiach. W starciu z ekipą z Bałkanów dostał od selekcjonera zadanie stworzenia duetu atakujących z Lewandowskim. Niestety nie wywiązał się z niego zbyt dobrze.
Ważne, że w przeciwieństwie do Jakuba Modera, który w tym sezonie ligowym nie pojawił się na boisku w ogóle, a w Chorwacji był zmiennikiem i zawiódł, Bogusz pozwolił sobie na samokrytykę i nie zareagował dezaprobatą na uwagi dotyczące postawy na boisku.
– Ten zaznaczył, że rywalizacja z obrońcą Manchesteru City sprawiła mu dużo problemów. – Nie jestem zawodnikiem typowo fizycznym, by tak walczyć. No niestety, ale taka była dzisiaj gra, dużo było piłek, które trzeba było zbierać i powalczyć. Wiadomo, że Gvardiol nie był łatwym przeciwnikiem, ale zrobiłem wszystko, co mogłem – wyjaśnił w pomeczowym wywiadzie dla TVP Sport (cytujemy za sport.pl).
Bartłomiej Najtkowski
Fot. PAP/EPA/ERIK S. LESSER